ROZDZIAŁ I
‘ Najważniejsza chwila
w życiu ‘
* * *
Słońce powoli wschodziło. Mieszkańcy
Londynu budzili się do życia. Przy ulicy Flowers Street*,
pod numerem 13, w pokoju na piętrze, z oknem wychodzącym na piękny ogród, pewna
siedemnastoletnia dziewczyna powoli otworzyła zaspane oczy, które po chwili
jednak zamknęła. Wolno zaczęła je przecierać i ponowiła próbę ich otwarcia. Jej
wzrok od razu padł na kalendarz wiszący nad biurkiem. Przez chwilę serce zabiło
jej szybciej. Pierwszy września. Hogwart. Odruchowo spojrzała na zegarek. 900. Zostały jej jeszcze dwie
godziny do odjazdu pociągu. Lily, bo tak miała na imię owa dziewczyna, zatopiła
się we wspomnieniach, a szczególnie o Jamesie Potterze. Przez całe dwa
miesiące, codziennie myślała tylko o nim. Dlaczego?
Pod koniec ubiegłego roku zauważyła, że
James spoważniał. Oczywiście, dalej robił śmieszne kawały, ale nie dręczył
Snape’ a. Teraz odpowiedzialny za to był tylko Black. Ale czemu ona myśli
właśnie o Potterze? Dlaczego akurat o nim? Już od pierwszej klasy dała mu do
zrozumienia, jak bardzo go nienawidzi i nim gardzi, jednakże niedawno zdała
sobie sprawę z tego, że jest inaczej. Odkąd wydoroślał, stał się innym
człowiekiem. Zaczął inaczej patrzeć na świat. Nie traktował innych, jakby byli
gorsi, chociaż typowe ‘ Evans, umówisz się ze mną? ‘ mu zostało. Przez całe
wakacje nie napisał do niej ani jednego listu, co trochę ją zaniepokoiło. Od
sześciu lat zgrywała niedostępną pannę Evans, ale w głębi serca cieszyła się,
że ubiega o nią jeden z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, mający nawet
swój własny fanklub.
W ciągu dwóch miesięcy wakacji przekonała
się, że to, czego najbardziej w nim nienawidziła, było kłamstwem, bo wręcz to w
nim kochała. Nie była w jego fanklubie, ale James bardzo jej imponował. Był honorowy,
odważny, nie bał się nowych wyzwań, był wierny przyjaciołom i miał przeogromne
poczucie humoru. Wiedział, jak rozbawić towarzystwo i miał talent do
organizowania totalnie zajebistych imprez. I tylko Huncwoci znali całą szkołę i
tereny przyległe – w tym Zakazany Las – najlepiej ze wszystkich. Nawet od
woźnego Filcha.
W jednej chwili postanowiła. Musi z nim
porozmawiać.
Dziewczyna otrząsnęła się z rozmyślań i
ponownie spojrzała na zegarek. 930.
Pół godziny minęło niemiłosiernie szybko.
Lily podniosła się z łóżka i udała się do
swojej łazienki. Pomieszczenie było duże, jasne i przestronne. Blaty zawalone
różnymi kosmetykami, kremami, płynami. Ogromne lustro naprzeciw drzwi
sprawiało, że łazienka wydawała się być jeszcze większa niż w rzeczywistości. Rudowłosa
wzięła szybki prysznic, a potem ubrała się w śnieżnobiały, puchaty szlafrok.
Schodząc na dół, do kuchni, usłyszała rodziców, którzy o czymś rozmawiali.
Gdy wchodziła do pomieszczenia, usłyszała
strzępki rozmowy. Na pewno była mowa o jakimś ślubie. Podejrzewała, że chodzi o
jej starszą o dwa lata siostrę, Petunię.
Lily przywitała się z rodzicami i zaczęła
jeść śniadanie.
- A gdzie Petunia? – zapytała od
niechcenia.
- Pojechała już do szkoły. No wiesz,
ostatnia klasa, już matura niedługo. – odpowiedziała jej mama.
- To co Lily, gotowa? – spytał ojciec
dziewczyny, Mark Evans.
- Tak, już nie mogę się doczekać, kiedy
pojedziemy.
- Więc kończ jedzenie i w drogę. –
zarządził tato.
Rudowłosa zerwała się szybko z krzesła i
wbiegła do swojego pokoju. W ekspresowym tempie ubrała się, dopakowała kilka
rzeczy do swojego bagażu i po chwili taszczyła go już na dół. Razem z tatą
ułożyła go w bagażniku samochodu i wróciła, aby pożegnać się z rodzicielką. Po
krótkim wykładzie na temat edukacji seksualnej, Lily zirytowała się i przerwała
jej monolog ściskając ją i całując w policzek. Kiedy siadała na miejscu obok
kierowcy, pomyślała, że to będzie wspaniały rok, a zarazem ostatni w Hogwarcie.
Po 15 minutach dojechali na dworzec King’ s
Cross. Nastolatka wyskoczyła z auta i wyciągnęła kufer z bagażnika. Pożegnała
się z ojcem i przekroczyła barierkę oddzielającą peron dziewiąty od
dziesiątego. W tym momencie znalazła się na peronie 9 3/4. Jej wzrok
spoczął na wielkim zegarze, który wskazywał 1030. Miała jeszcze pół godziny czasu. Rozejrzała się po
peronie szukając przyjaciółek. Po dłuższej chwili przed oczami mignęła jej
znajoma kupka czarnych włosów oraz postać ich właścicielki, przyjaciółki Lily –
Dorcas Meadowes. Niemal natychmiast przypomniała sobie, że tam, gdzie Dorcas, tam
Syriusz, a gdzie Syriusz, tam James, a gdzie Syriusz i James, tam cała reszta
Huncwotów, jej przyjaciółek – Ann Coleman i Emily Rounded[**],
a także rozchichotanych fanek Pottera i Blacka.
- Dorcas!!! – zawołała, biegnąc do
przyjaciółki w szalonym tempie.
- Lily!!! – odkrzyknęła Dorcas i obie
rzuciły się sobie na szyję. – Jak wakacje? Co porabiałaś? Jak się czujesz?
- Dorcas, spokojnie! Nie zapędzaj się tak,
nie wszystko naraz. – uspokoiła trochę towarzyszkę. – Pogadamy w pociągu. –
oznajmiła.
Następnie Lily uściskała Ann i Emily.
- Cześć Ruda! – przywitał się Syriusz.
- Cześć Czarny! – odpyskowała ‘ Ruda ’
Syriusz poczochrał jej włosy na
przywitanie.
- Black! Zabiję cię! Przez ciebie mam teraz
siano na głowie! – udała obrażoną i przywitała się z Remusem i Peterem, nawet
nie zaszczycając Syriusza spojrzeniem.
- Cześć Lily. – dziewczynę zatkało. James
pierwszy raz powiedział do niej po imieniu.
- Yyy… cześć James. – zająknęła się.
- Dobra, dobra gołąbeczki. Koniec tego
dobrego. – przerwał powitania Syriusz. - Na to czas będziecie mieli w pociągu.
– zaakcentował wyraz ‘ to ‘
patrząc wymownie na Jamesa. – A teraz wsiadamy! – zarządził Black.
Kiedy wszyscy przytargali już swoje bagaże
do pociągu, zaczęły się poszukiwania wolnego przedziału. Takowy znalazł się w ostatnim
wagonie, na samym końcu pociągu. Po załadowaniu kufrów na półki, Syriusz od
razu rozpoczął rozmowę.
- Jak tam wakacje?
-Dobrze. Ja byłam z rodzicami we Włoszech.
Plaża, słońce, przystojni faceci. Hmm… - zanurzyła się we wspomnieniach Dorcas.
Nie wiadomo dlaczego, ale Syriusz zacisnął zęby. – A wy? – zapytała resztę.
Gdy wszyscy opowiedzieli swoje wrażenia z
wakacji, rozmowa płynnie przeszła w kilka równoległych konwersacji. Huncwoci
opracowywali nowe pomysły na dowcipy, a dziewczyny rozmawiały o ciuchach,
chłopakach i kosmetykach.
W pewnym momencie, w zasięgu wzroku Lily
znalazł się zegarek Jamesa. Rudowłosa przetarła oczy z niedowierzania. Za dwie
minuty zaczyna się spotkanie prefektów, które jako prefekt naczelny, razem z
Remusem miała poprowadzić. Wstała gwałtownie z fotela z przestraszoną miną.
- Lily, co się stało? – zapytała ją Ann.
- Remus! Za dwie minuty zaczyna się
spotkanie prefektów. – wyjaśniła.
- O cholera! – przeklnął Remus. –
Rzeczywiście. – Lupin i Evans wybiegli z przedziału i na równych nogach rzucili
się przez cały pociąg.
Do przedziału wyznaczonego na spotkania
dobiegli odrobinę spóźnieni. Miejsca były zapełnione piąto, szósto i
siódmoklasistami. Para zajęła swoje siedzenia i zaczęła prowadzić spotkanie
organizacyjne.
Po zakończonych instrukcjach, Lily i Remus
w spokoju ruszyli na koniec pociągu do reszty ekipy. Pod drzwiami do przedziału
Lily postanowiła trochę pomyśleć.
- Remus, idź sam. Ja zaraz przyjdę.
- Okej. – chłopak zniknął za drzwiami.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą wpatrując się
w krajobrazy za oknem. Postanowiła, że musi powiedzieć Jamesowi o tym, co do
niego czuje. O tym, że go kocha.
Zatraciła się w rozmyślaniach tak
intensywnie, że nie zauważyła, kiedy drzwi do przedziału rozsunęły się i ktoś
staje obok niej.
- Lily. – dziewczyna podskoczyła
wystraszona. Po chwili jednak uświadomiła sobie, że James stoi obok niej i
wpatruje się w nią troskliwym wzrokiem. – Podczas wakacji przemyślałem sobie
parę spraw i postanowiłem. Skoro tak bardzo mnie nienawidzisz i irytuje cię
moja obecność, to w tym roku w ogóle nie będę wchodził ci w drogę. –
kontynuował chłopak. Lily skrzywiła się na te słowa. Ta informacja była jak
wbicie noża w jej serce.
- James, posłuchaj. Ja… ja też przemyślałam
sobie wszystko w te wakacje i doszłam do wniosku, że nie mogę tego dalej
ukrywać. Przez sześć lat uparcie twierdziłam, że nic do ciebie nie czuję, byłam
egoistyczna i dumna, żeby tak nagle zmienić o tobie zdanie. Nie liczyłam się z
tym, że ty też masz uczucia. W te wakacje zrozumiałam, że jesteś bardzo ważną
osobą w moim życiu, bo… bo ja cię kocham James. – wyszeptała. – Przez te dwa
miesiące, kiedy nie napisałeś do mnie żadnego listu, myślałam, że jednak dałeś
sobie ze mną spokój i zaczęłam wyrzucać sobie, że tak późno to zrozumiałam.
Żałowałam, że zmarnowałam tyle lat. A teraz, jak powiedziałeś, że chcesz dać sobie
ze mną spokój, to moje serce ścisnął ból i myślałam, że nie zdążysz dowiedzieć
się prawdy.
Jamesa zatkało. Lily nigdy nie brała całej
winy na siebie i nigdy nie czuła się winna.
* * *
Chłopak położył swoją dłoń na jej dłoni.
Przez jego ciało przeszedł gorący, przyjemny dreszcz, a motyle w jego brzuchu
zaczęły tańczyć jakiś dziki taniec radości. James obserwował twarz ukochanej
dziewczyny, na której zakwitły rumieńce. Odwróciła się w jego stronę i mógł do
woli napawać się jej zielonymi tęczówkami. Uniósł prawą rękę i ostrożnie
pogłaskał ją po rozgrzanym policzku. Zamknęła oczy. Po chwili je otworzyła, ciężko
przy tym wzdychając. Ku zaskoczeniu Jamesa, Lily jako pierwsza zaczęła
przybliżać swoją twarz do jego twarzy. Kiedy ich twarze znajdowały się w
odległości kilku centymetrów od siebie, oboje przymknęli powieki. Ich usta
złączyły się w delikatnym, ale czułym i pełnym namiętności pocałunku.
* * *
Magia. Są różne rodzaje magii. Może być
magia świąt, magia słów, magia miłości. Niektórym magia kojarzy się z czarami.
W tym wypadku dwa ostatnie rodzaje są ze sobą powiązane.
* * *
‘ Miłość,
przyjacielu,
To dym, co z
parą westchnień się unosi;
To żar, co w
oku szczęśliwego płonie;
Morze łez, w
którym nieszczęśliwy tonie.
Czymże jest
więcej? Istnym pomieszaniem,
Żółcią
trawiącą i zbawczym balsamem. ‘ ***
* * *
Miłość powoduje, że czas staje w miejscu.
Właśnie teraz, w expresie Londyn – Hogwart, w ostatnim przedziale ostatniego
wagonu, dla dwóch siedemnastolatków stojących na korytarzu zatrzymał się czas.
Wpatrując się w siebie, prowadzili niemą rozmowę. Rozumieli się bez słów.
Zapominając o całym świecie, nie pamiętając o tym, jak się nazywają, gdzie są,
co tu robią, po co. Teraz liczył się tylko ten moment.
Ciszę przerwał cichy szept.
- Kocham cię James. – dźwięk wydobył się z
ust rudowłosej dziewczyny.
- Kocham cię Lily. – odpowiedział jej
rozczochrany chłopak w okularach.
Na pierwszy rzut oka było widać, że ta para
bardzo się kocha i jest szczęśliwa. Ale czego można się spodziewać po
siedemnastolatkach?
Magiczna chwila została zakłócona przez
konduktora pociągu, oznajmiającego o przybyciu na stację w Hogsmeade.
Chłopak wziął dziewczynę za rękę, wpatrując
się w nią jak zaczarowany. Razem, w milczeniu wyszli z pociągu. Cisza nie
wydawała się być krępująca. Wręcz przeciwnie, była bardzo potrzebna, bo każdy
centymetr sześcienny wypełniała miłość.
Para weszła do pustego powozu i zajęła
miejsca obok siebie. Ich usta jeszcze raz spotkały się ze sobą.
* * *
Słusznie inni mówią, że początki są najtrudniejsze i
rozdziały nie wychodzą. Ja się z tym zgadzam. Uważam, że ten rozdział
całkowicie mi nie wyszedł. Ale cóż, może z czasem będzie lepiej. Kto wie?
P.S. Czekam na komentarze. Może następny rozdział
będzie lepszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz